Buduj energooszczędnie – dostaniesz dopłatę!

O budynkach energooszczędnych czy też realizowanych w standardzie budownictwa pasywnego mówi się od dawna. Wszyscy zapewne bylibyśmy skłonni w takim budynku zamieszkać – każdy z nas chciałby przecież, by jego dom zużywał od 3 do 5 razy mniej energii do ogrzewania. Jednakże koszty wybudowania takiego budynku są większe niż realizowanego tradycyjnymi metodami. Na zwiększenie nakładów finansowych mają wpływ przede wszystkim wyższa jakość i ilość materiałów izolacyjnych i uszczelniających, a także lepsze jakościowo okna i drzwi. Niezbędne staje się też pokrycie kosztów indywidualnego projektu budynku energooszczędnego, również i wymagania wobec wykonawców budowlanych będą znacznie wyższe niż w przypadku budownictwa tradycyjnego.

Czy naprawdę jest tak drogo?

Różnice w kosztach nie są już tak drastyczne, jak miało to miejsce jeszcze kilka lat temu – można bez większego ryzyka założyć, że budynek zrealizowany w standardzie pasywnym będzie droższy od tradycyjnego o ok. 10 – 13%, zaś budynek energooszczędny – o ok. 4 – 7%. Oznacza to jednak zwiększenie nakładów w granicach 30 – 70 tys zł. Są to kwoty znaczące, dlatego też skutecznie zniechęcają potencjalnych inwestorów do realizacji budynków pasywnych czy energooszczędnych. Jak mówi poznański architekt, Marcin Nowak: – Wśród prywatnych inwestorów nadal pokutuje mit, że dom energooszczędny jest stanowczo zbyt drogi i że poniesione nakłady na pewno się nie zwrócą. Tak bywało pod koniec lat 90, kiedy bardzo nieliczne wówczas domy w standardzie energooszczędnym kosztowały nawet 50 % drożej niż tradycyjne o tym samym metrażu. Niższe koszty utrzymania nie były zatem argumentem, bo po prostu za długo należało czekać na zwrot poniesionych nakładów. Tymczasem dziś można pokusić się o budowę domu energooszczędnego czy nawet pasywnego, licząc na to, że oszczędzać zaczniemy już po kilku latach– dodaje Nowak.

Fundusze od Funduszu

Z pomocą przychodzi nowy program Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej skierowany do osób fizycznych budujących dom jednorodzinny lub kupujących dom czy mieszkanie od dewelopera. Dofinansowanie ma formę częściowej spłaty kapitału kredytu bankowego zaciągniętego na budowę lub zakup domu czy mieszkania w standardzie energooszczędnym. Budżet programu wynosi aż 300 mln zł, i – zdaniem autorów programu – środki te pozwolą na realizację ok. 12 tys. energooszczędnych domów jednorodzinnych oraz mieszkań w budynkach wielorodzinnych. Wdrożenie programu przewidziane jest do roku 2018, zaś wydatkowanie środków z niego pochodzących aż do końca roku 2022.

12 tys. realizacji wydaje się co prawda wartością nieco zawyżoną, niemniej jednak projekt jest bardzo interesujący. Niestety, środki na realizację inwestycji będzie trzeba wyłożyć – dotacja będzie bowiem wypłacana na konto kredytowe beneficjenta po zakończeniu realizacji przedsięwzięcia i potwierdzeniu uzyskania wymaganego standardu energetycznego przez budynek. Nie powinno to jednak przysporzyć większych problemów z uwagi na fakt, że i tak w większości przypadków finansowanie zakupu czy budowy domu odbywa się z udziałem środków z kredytu hipotecznego.

Jak wygląda to w praktyce?

Wysokość dofinansowania, które możemy otrzymać, będzie uzależniona od uzyskanego wskaźnika rocznego jednostkowego zapotrzebowania na energię użytkową do celów ogrzewania i wentylacji (EUco), obliczanego zgodnie z wytycznymi NFOŚiGW, oraz od spełnienia innych warunków, w tym dotyczących sprawności instalacji grzewczej i przygotowania wody użytkowej. Można otrzymać pomoc w dopłaty do kredytu, pokrywającej część wyższych kosztów inwestycyjnych oraz koszty weryfikacji projektu budowlanego i potwierdzenia osiągniętego standardu energetycznego. Proces ten jest dość skomplikowany, zakłada bowiem co najmniej dwie weryfikacje – na etapie projektu oraz w trakcie realizacji. Potrzebny będzie także test szczelności – nie zawsze jeden wystarczy, często dla pełnego obrazu potrzebne są dwa. To wszystko kosztuje sporo – w przybliżeniu kilkanaście tysięcy złotych, ale koszty te, jak wspomniano, wliczone są w kwotę dopłaty. Oczywiście w pewien sposób ryzykujemy, dopłatę otrzymamy bowiem dopiero na zakończeniu inwestycji, po przejściu testów, te zaś mogą przecież wypaść niekorzystnie.

Czy warto?

Moim zdaniem warto – oprócz niższych kosztów eksploatacji, osiągamy także spory wzrost wartości budynku. Przy ewentualnej odsprzedaży, biorąc pod uwagę wzrost popularności budownictwa energooszczędnego, ma to spore znaczenie. Warto też uświadomić sobie, że w krajach Europy Zachodniej budownictwo energooszczędne obecnie jest już standardem, a nie tendencją na przyszłość, jak w naszym kraju. Z uwagi na legislację, która zacznie obowiązywać od 2018 roku, wszystkie domy będą budowane standardzie energooszczędnym. Może więc warto zacząć już dziś?

 
Julia Krakowiak
FotoAutorka jest wydawcą, redaktor naczelną kwartalnika inGREEN. Z wykształcenia filolog polski, ukończyła też studia podyplomowe z pozyskiwania funduszy UE. Specjalista w zakresie reklamy i promocji, zarządza firmą poligraficzną. Działa społecznie, jest przewodniczącą ZMW powiatu Leszczyńskiego, członkiem Polskiej Izby Gospodarczej przy Wielkopolskim Klubie Kapitału. Prywatnie mama dwójki dzieci.

 

 Źródło: http://www.wir.org.pl

 Zdj.: http://www.finhome.pl