Rozmowa z Wicemarszałkiem Województwa Wielkopolskiego Wojciechem Jankowiakiem
IMPULS WIELKOPOLSKI: Jak rozpoczęła się Pana przygoda z samorządem? Skąd u Pana ta potrzeba działalności samorządowej?
WOJCIECH JANKOWIAK: Moja przygoda z samorządem rozpoczęła się od pracy w administracji publicznej – byłem Wiceprezydentem miasta Poznania. Wcześniej byłem radnym Gminnej Rady Narodowej Gminy Dopiewo. Wtedy nie można było jeszcze mówić o samorządzie w pełnym tego słowa znaczeniu, ponieważ nie mogliśmy o wszystkich kwestiach samodzielnie decydować. Lata 90. to początki rozwoju samorządu na szczeblu gminnym – mogłem ten proces obserwować bezpośrednio będąc zastępcą Kierownika Urzędu Rejonowego w Poznaniu. Kolejny etap mojej kariery to przymiarki do reformy samorządowej, która zaprowadziła mnie do Urzędu Rady Ministrów. Najpierw pracowałem jako doradca Ministra – szefa URM, potem jako dyrektor Biura, a następnie Departamentu Reformy Administracji Publicznej. To właśnie reforma administracji publicznej, budowanie struktur powiatów i województw, przekształcanie administracji rządowej w samorządową spowodowało, że samorząd stał się moją pasją.
IW: Praca na stanowisku Wicemarszałka to służba ludziom i regionowi. Jakie obecnie priorytety Pan sobie stawia, co było i jest dla Pana Marszałka największym wyzwaniem?
WJ: Każdy, spoglądając na otaczającą nas rzeczywistość ma swoje przemyślenia, wyciąga wnioski i to wszystko układa się w pewną hierarchię wartości. W samorządzie na co dzień decydować musimy, co dla województwa jest najważniejsze, co nam jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania na co dzień, na przykład w kwestii infrastruktury drogowej, co nam jest potrzebne do życia w sferze duchowej – możliwość rozwoju indywidualnego, standard pobierania nauki, sfera kultury. Bardzo ważny jest również system zabezpieczeń zdrowotnych i socjalnych. To wszystko składa się na priorytety. Jako współtwórca Strategii Rozwoju Województwa Wielkopolskiego musiałem w szczegółach wgłębić się w te zagadnienia, przeanalizować je w szerszym zakresie, może dlatego te priorytety jawią mi się bardziej wyraziście i są usystematyzowane. Musimy pamiętać, że skupiając się na sprawach doraźnych, codziennych nie możemy tracić z pola widzenia rozwiązań systemowych, długofalowych, horyzontalnych.
IW: Jakie duże inwestycje czekają Wielkopolskę w najbliższym czasie i jak wygląda lista kluczowych zadań na 2012 rok?
WJ: W Województwie Wielkopolskim jest obecnie realizowane wiele inwestycji. Te finansowane z budżetu państwa to przede wszystkim: główne ciągi komunikacyjne – droga ekspresowa S5 (Bydgoszcz- Poznań- Leszno- Wrocław przyp. autora ), dokończenie Północno-Zachodniej Obwodnicy Poznania, realizowana etapami droga ekspresowa S11 – obwodnica Ostrowa, być może w tym roku obwodnica Jarocina. Dokończona zostanie również trasa kolejowa Poznań-Warszawa na której pociągi będą mogły poruszać się z prędkością do 200 km/h, rozpocznie się modernizacja linii kolejowej z Poznania do Wrocławia i mam nadzieję, ruszy modernizacja trasy z Poznania do Krzyża i dalej do Szczecina. W tym roku zakończona zostanie również modernizacja i rozbudowa Portu Lotniczego Poznań-Ławica. Dla samorządu województwa istotne jest również dokończenie nowych inwestycji, tj. obwodnicy Wągrowca i obwodnicy Czarnkowa oraz zakończenie kompleksowej przebudowy drogi wojewódzkiej 434 ze Śremu po Rawicz.
IW: Jak wielu ma Pan współpracowników i w jaki sposób motywuje Pan zespół do efektywnego działania?
WJ: Sam Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego to struktura licząca wielu pracowników. Departamenty Urzędu Marszałkowskiego, które bezpośrednio mi podlegają to Departament Infrastruktury, Departament Transportu, Kancelaria Sejmiku, Departament Administracyjny, Biuro Zamówień Publicznych oraz Biuro Nadzoru Inwestycyjnego. Motywowanie przeze mnie pracowników polega przede wszystkim na jak najgłębszym wnikaniu w zagadnienia, którymi zajmuje się dany departament. Oczywiście nie jestem w stanie zrobić tego tak szczegółowo jak Dyrektor czy pracownik danego departamentu, ale tam gdzie sprawy się komplikują próbuję rozwiązać sprawę osobiście. Choć wymaga to sporo czasu, zaangażowania i energii wiem, że to procentuje. Moim zdaniem, kiedy pracownik widzi, że przełożony angażuje się bezpośrednio w daną sprawę to jest on bardziej zmotywowany do działania. Wytwarza się dzięki temu swoista więź, relacja wzajemnego zaufania. Wśród pracowników mam wielu kolegów, przyjaciół co nigdy nie wpływało negatywnie na relację szef-pracownik, cenię to sobie najbardziej.
IW: Jaki procent kobiet zajmuje wysokie stanowiska w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Wielkopolskiego? Czy kobietom trudniej się przebić i uczestniczyć czynnie w rządzeniu województwem?
WJ: Uważam, ze kobiety mają coraz większe szanse na wysokie stanowiska – świadczy o tym fakt, że coraz częściej zostają dyrektorami czy zastępcami dyrektorów w Urzędzie Marszałkowskim. Przykładem może być tutaj Departament Infrastruktury, który mi podlega – tutaj dyrektorem jest kobieta. Również w jednostce organizacyjnej samorządu województwa wielkopolskiego jakim jest Wojewódzki Urząd Pracy w Poznaniu dyrektorem i wicedyrektorem są kobiety. Podobnie sytuacja wygląda w Wielkopolskim Biurze Planowania Przestrzennego gdzie zastępcą dyrektora jest kobieta.
IW: W połowie stycznia b. r. udał się Pan do Poczdamu na 1. konferencję przedstawicieli parlamentów z regionów współpracujących w ramach polsko-niemieckiej inicjatywy Partnerstwo Odry. Jakie ustalenia, propozycje rozwiązań dla wspólnej polityki transgranicznej przyniosło to spotkanie?
WJ: Partnerstwo Odry to inicjatywa określonej współpracy, która zrodziła się po jednej i drugiej stronie granicy polsko-niemieckiej – biorą w niej udział landy niemieckie i samorządy polskich województw. Niestety, Ministerstwo Spraw Zagranicznych patrzy na tę inicjatywę trochę podejrzliwie przypominając nam ciągle, że Polska jest krajem unitarnym i ważne jest aby zabezpieczona została polska racja stanu. Widać nie do końca chce się ufać samorządom. Uważamy jednak, że położenie Wielkopolski zmusza nas do współpracy przygranicznej, bo w przeciwnym wypadku stawiamy się w pozycji konkurencyjnej. Współpraca ta odbywać się powinna przede wszystkim w sferze planowania przestrzennego, planowania ciągów komunikacyjnych oraz planowania skorelowanego rozwoju gospodarczego np. poprzez współpracę między Portem Lotniczym Ławica a lotniskiem Berlin-Brandenburg-International po stronie niemieckiej. Główną przesłanką kontaktów transgranicznych jest to, że powinniśmy znaleźć jak najwięcej płaszczyzn tej współpracy, a nie konkurencji, bo ta przynieść może nam tylko straty.
IW: Jaką Wielkopolskę chciałby Pan widzieć za 5-10 lat?
WJ: Jestem tradycjonalistą, dlatego nie zmieniałbym jej tak mocno. Byłbym tylko za usprawnieniem sfer związanych z usługami publicznymi, ale zachowałbym charakter regionalny Wielkopolski. Jesteśmy regionem zrównoważonym pod względem gospodarczym i społecznym, mamy do czynienia z silnym rolnictwem, przetwórstwem rolno-spożywczym, dobrze rozwiniętymi gałęziami przemysłu technologicznego – to stanowi ogromy atut Wielkopolski. Chciałbym też, aby nasze województwo nadal wyróżniało się na tle kraju swoim uporządkowaniem.
IW: Praca samorządowca zajmuje wiele czas i energii. Czy znajduje go Pan jeszcze dla rodziny, przyjaciół swoich pasji?
WJ: Nieprzerwanie od dwudziestu lat pracuję w takim systemie, dlatego moja rodzina musiała się do tego przyzwyczaić. Cenne jest dla mnie to, że przez cały ten czas nigdy nie zatraciłem systemu wartości – praca jest dla mnie ważna, ale nie najważniejsza. Każdy z nas powinien potrafić znaleźć czas zarówno dla najbliższych jak i dla siebie. Staram się wykorzystywać wszystkie możliwe momenty na spędzanie czasu z rodziną, czytanie książek czy słuchanie muzyki. Od lat jestem też obrońcą wakacji – urlop jako czas regeneracji sił jest bardzo ważny.
IW: Jest Pan Prezesem Zarządu Głównego Towarzystwa im. Stanisława Mikołajczyka. Corocznie w rocznicę śmierci Stanisława Mikołajczyka organizowane są Zaduszki Mikołajczykowskie. Proszę powiedzieć jaki wpływ na Pana działalność miała postać Premiera Stanisława Mikołajczyka?
WJ: W momencie, kiedy tworzyliśmy Towarzystwo, a był to rok 1988, moja wiedza o Stanisławie Mikołajczyku była dość powierzchowna. Byłem wtedy młodym człowiekiem i moje zaangażowanie w tę inicjatywę było spowodowane tym, że było to coś nowego. Towarzystwo tworzyli wtedy ludzie, o których było wiadomo, że byli to bliscy współpracownicy Premiera Mikołajczyka – nieżyjący już Prezes Honorowy Tadeusz Nowak oraz Edward Dębowski. Inicjatywa ta stawała się dla mnie czymś ważnym, gdy zaczęliśmy współpracować. Dzięki temu nasze więzi koleżeńskie się zacieśniały, i właśnie od członków Towarzystwa dowiedziałem się wiele o Stanisławie Mikołajczyku, o czasach w których sprawował funkcję Premiera, jego poglądach, ideach. Od tego czasu stałem się nie tylko propagatorem, ale również entuzjastą tej postaci.
IW: Urodził się Pan w Wolsztynie. To tam znajduje się parowozownia, a w niej duma parowozowni „Piękna Helena”. To dlatego tyle uwagi i zapału poświęca Pan polskim kolejom? Może ma Pan jakieś wspomnienia związane z parowozownią w Wolsztynie?
WJ: To, że zajmuję się koleją wynika z mojego podejścia do pracy – podlega mi m.in. Departament Transportu, który jest odpowiedzialny za sprawy związane z komunikacją publiczną o znaczeniu wojewódzkim, w szczególności transport kolejowy i autobusowy. Dlatego muszę się angażować w te zagadnienia. Sama parowozownia w Wolsztynie nigdy nie była postrzegana przeze mnie jako młodego człowieka w kategoriach miejsca romantycznego, poetycznego. Nie miałem też w rodzinie kolejarzy, jedynie ojcowie moich kolegów pracowali na kolei, byli m.in. maszynistami. Wracając do czasów obecnych, niedawno prowadziliśmy rozmowy dotyczące dalszych losów parowozowni – z jednej strony wszyscy zdajemy sobie sprawę, że jest to doskonały element promocyjny, hit turystyczny, ale z drugiej strony, kiedy pojawiają się kwestie finansowe, okazuje się, że nie wszyscy pozostają pasjonatami kolei. Moje pomysły dotyczące parowozowni w Wolsztynie nie do końca spotkały się z aprobatą Sejmiku Województwa Wielkopolskiego, dlatego też znów jesteśmy w punkcie wyjścia. Pieniędzy na ten cel niestety obecnie w budżecie Sejmiku nie ma, musimy szukać więc innych rozwiązań. A co się tyczy „Pięknej Heleny” – za pół roku musi ona zostać poddana kapitalnemu remontowi, który będzie kosztował około 2 miliony zł, których na dzień dzisiejszy nie ma. Nie pozwolimy jednak „Pięknej Helenie” wygasnąć.
IW: Od 2011 roku Spółka Koleje Wielkopolskie powołana na mocy Uchwały Sejmiku Województwa Wielkopolskiego podjęła działalność przewozową. Jaki był cel powołania tej idei, na czyich doświadczeniach się opierało i jaką ofertą Koleje Wielkopolskie obecnie dysponują? Jakie plany mają Koleje Wielkopolskie, a co udało się już z poczynionych inwestycji zrealizować?
WJ: Samorząd wojewódzki jest mocą ustawy zobligowany do organizacji transportu kolejowego w wymiarze regionalnym. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że transport publiczny nie jest rentowny, dlatego samorząd województwa dopłaca do niego rocznie wiele milionów złotych. Gdy zaczynaliśmy finansowanie było to 45 mln zł, za to w ubiegłym roku dopłaciliśmy już 130 mln zł. Niestety wzrost kosztów nie szedł w parze z poprawą standardu podróży. Zaczęliśmy przyglądać się wydatkowaniu funduszy i stąd powstał pomysł stworzenia własnej spółki z majątku PKP wyodrębniając z niej część przynależną do Województwa Wielkopolskiego. Prace były już zaawansowane, ale na szczeblu rządowym pojawiła się inna koncepcja, a mianowicie żeby spółka Przewozy Regionalne stała się spółką samorządową. Okazało się to jednak sukcesem połowicznym, ponieważ zarządzanie tą spółką przez 16 województw nie jest proste, a okazało się wręcz niemożliwe. Powód jest dość prozaiczny – rozbieżność interesów. Są województwa dla których transport kolejowy jest zagadnieniem marginalnym i w związku z tym, nie są one zainteresowane jego rozwojem w takim stopniu jak u nas. My jako Województwo Wielkopolskie zaproponowaliśmy współwłaścicielom określone zasady funkcjonowania spółki samorządowej. Większość województw była przeciwna tej propozycji, dlatego też stworzyliśmy swój własny podmiot. Tak wygląda historia powstania Kolei Wielkopolskich. Od tego momentu na rynku wielkopolskim istnieje dwóch przewoźników: Przewozy Regionalne i Koleje Wielkopolskie. Przez najbliższe lata taki stan rzeczy będzie się utrzymywać, ponieważ Koleje Wielkopolskie nie są w stanie w całości przejąć całego rynku. Dotychczas obsługuję one około 20% przewozów, w tym roku natomiast rozpoczną one jazdę na liniach elektrycznych. Zakupiliśmy za około 0,5 mld zł w PESA Bydgoszcz 22 nowe składy elektryczne, wcześniej kupiliśmy ponad 20 nowoczesnych szynobusów, dzięki czemu jesteśmy województwem, które kupiło najwięcej pociągów.
IW: A co dalej z Koleją Dużych Prędkości? Idea ta została przez ministra transportu odsunięta w czasie przynajmniej do 2030 roku. Prezes PKP Polskie Linie Kolejowe Pan Zbigniew Szafrański poinformował kilka dni temu samorządowców z aglomeracji kalisko-ostrowskiej, że prace nad projektem Ygreka nie zostały przerwane i nie został on skreślony z planów Komisji Europejskiej.
WJ: Koleje Dużych Prędkości to z jednej strony przyszłość polskiego kolejnictwa, ale z drugiej strony przedsięwzięcie bardzo kapitałochłonne – na najbliższe lata zahamowałoby inne inwestycje związane z transportem kolejowym. Dlatego na pewno żal tej inwestycji i wszystkich dotychczasowych kroków zmierzających do jej realizacji, ale odzywa się we mnie również racjonalizm. Dobrze się stanie, jeśli tego pomysłu nie zarzucimy, ponieważ jest to ważny projekt dla naszego regionu. Szczególnie południe Wielkopolski traci na zaniechaniu tego pomysłu – Kalisz i Ostrów Wielkopolski miałyby szansę na szybkie połączenie z Warszawą, Wrocławiem i Poznaniem.
Wicemarszałek Wojciech Jankowiak prywatnie….
INTERESUJE SIĘ… operą.
MOJE MOTTO ŻYCIOWE TO… „żyć pięknie”.
GDY BYŁEM DZIECKIEM, CHCIAŁEM ZOSTAĆ… strażakiem.
MOIM DZIECIĘCYM MARZENIEM BYŁ… nowy rower.
DO SZEWSKIEJ PASJI DOPROWADZA MNIE… nie mam pasji, tym bardziej szewskiej:)
NASTRÓJ POPRAWIA MI… dobra wiadomość.
OSTATNIE MIŁE ZDARZENIE TO… narodziny wnuka.
U LUDZI CENIĘ SOBIE… lojalność.
W ŻYCIU NAJWAŻNIEJSZE DLA MNIE JEST… zdrowie moje i moich najbliższych.
NAJWIĘKSZE ŻYCIOWE OSIĄGNIECIE TO… udało mi się przeżyć te 55 lat.
– Dziękujemy za rozmowę.
Rozmowę przeprowadziły:
Kinga Kołodziejczak i Justyna Wieczorek