Prezes PSL w rozmowie z Radiem Poznań powiedział, że warunkiem jest wprowadzenie przez rząd stanu klęski żywiołowej i przesunięcie wyborów prezydenckich. Podtrzymał opinię, że w obecnych warunkach wybory są niemożliwe.
Jest kilkanaście państw jak Wielka Brytania, jak Francja, która przeniosła drugą turę, jak państwa z Europy i Ameryki Południowej, które przenoszą wybory o rok, więc są różne podejścia do tego. Nie jesteśmy przygotowani do wyborów korespondencyjnych. Czy dzisiaj jest wprowadzone prawo, które umożliwia przeprowadzenie tych wyborów w sposób korespondencyjny? Do trzydziestu milionów trzeba dostarczyć karty do głosowania, jeżeli one nie mogą być dzisiaj w żaden sposób produkowane. Premier tutaj naciąga ustawy.
Władysław Kosiniak – Kamysz był także pytany o wybory uzupełniające, które w minioną niedzielę odbyły się w kilkunastu polskich gminach. Jego zdaniem były one możliwe do przeprowadzenia i bezpieczne dla wyborców, ponieważ „inna jest skala wyborów lokalnych, a inna wyborów ogólnopolskich”.
Poniżej cała poranna rozmowa:
Łukasz Kaźmierczak: Rzadko bywa pan w terenie, zwłaszcza w Wielkopolsce. W Poznaniu jest pan rzadko.
Władysław Kosiniak-Kamysz: To nieprawda, wielokrotnie byłem w ostatnim czasie w kampanii parlamentarnej, odwiedziłem wszystkie powiaty północnej Wielkopolski, w Poznaniu byłem na konferencji na początku kampanii prezydenckiej.
Od początku lutego cisza, nie ma pana…
A kto był, skoro był zakaz przemieszczania się.
Małgorzata Kidawa-Błońska była w sobotę w Poznaniu.
Miała tylko konferencję prasową, bo spotkań z wyborcami nie można organizować od marca. Myślę, że Andrzeja Dudy też nie było ostatnio w Wielkopolsce, bo żaden kandydat nie może normalnie prowadzić kampanii. On ma telewizję rządową, ja nie mam.
Ale ma pan telewizję prywatną, ma pan radio publiczne, rządowe – można tak powiedzieć…
Radia nie mieszajmy do tej propagandy telewizyjnej, bo wy jeszcze się trzymacie jakoś.
Panie prezesie, Arkadiusz Gralak został burmistrzem Aleksandrowa Kujawskiego. Gratuluję, bo to człowiek PSL-u.
Dzięki. Był tam burmistrz, który nas reprezentował, ale zmarł niestety w czasie kadencji, stąd wybory uzupełniające.
I nie protestujecie, tu się cieszycie, że człowiek PSL-u został wybrany.
Te wybory zostały przeniesione, one miały się odbyć wcześniej. Inna jest skala wyborów lokalnych, a inna – ogólnopolskich.
Ale ta sama kartka papieru, nikt od niej nie umarł albo prawdopodobnie nie umarł.
Jeżeli popatrzymy na Bawarię, na którą rządzący się powoływali, na głosowanie korespondencyjne, to zwiększyła się liczba przypadków.
W pierwszej turze zwiększyła się, bo tam było głosowanie bezpośrednie.
Po drugiej też się zwiększyła, prześlę dane panie redaktorze.
Rozmawiałem z ministrem Szymonem Szynkowskim vel Sękiem, który rozmawiał z ministrem z Bawarii, który mówił, że nie było różnic jeśli chodzi o skoki liczby zakażeń w porównaniu z innymi regionami.
Bawaria nie była na czele landów, w których rozwijał się koronawirus, po wyborach korespondencyjnych liczba przypadków zwiększyła się.
Panie prezesie, a nie przekonują pana rekomendacje ministra Szumowskiego? Szef resortu zdrowia mówi, że nie ma dowodów, że wybory korespondencyjne zwiększają zachorowalność na koronawirusa. Powołuje się także na szefa WHO – Światowej Organizacji Zdrowia.
Pan minister Szumowski mówił, że nie trzeba nosić maseczek i nie wiadomo, po co one są, po czym mówi, że będziemy je nosić przez dwa lata. Na początku wyrażałem publicznie szacunek dla ministra Szumowskiego, ale ostatnie wypowiedzi są „pod politykę”, bo czemu było powiedziane, że maseczki są na dwa lata? Ba za dwa lata, jakby były wybory, to rządzący by się z chęcią na to zgodzili. Myślę, że nie jest już dzisiaj takim autorytetem, jak na początku również dla mnie.
A WHO? Jest kilkanaście państw, które na początku maja organizują wybory u siebie.
I jest kilkanaście państwa, jak Wielka Brytania, Francja przenosząca drugą turę, kraje Ameryki Południowej, które przenoszą wybory o rok, więc są różne podejścia do tego. Czy dzisiaj jest wprowadzone prawo umożliwiające przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych? Karty do głosowania nie mogą być produkowane, premier naciąga ustawy, będziemy to sprawdzać wszystko – jego postępowanie i ministra Sasina, ale nie ma ustawy, która to sankcjonuje. Co mówią, jak nie będzie skrzynki pocztowej – to wrzućcie to za ogrodzenie. Koperty wyborcze mają lecieć za ogrodzenie? To dziadostwo jakieś.
Panie prezesie, chciałbym odnieść się do samej zasady wyborów korespondencyjnych. Poczta Polska dostarcza tygodniowo 40 milionów przesyłek, które przyjeżdżają i nikt nie mówi, że to są zabójcze pakiety. Poczta mówi, że jest w stanie technicznie to zorganizować. Przyjmijmy, że może dojść do sytuacji, że głosowanie korespondencyjne zostanie ostatecznie uchwalone, że senackie veto zostanie odrzucone.
Różnie może być, myślę, że do Frakcji zdrowego rozsądku zapisze się więcej posłów, niż ta, która za wszelką cenę prze do wyborów 10 maja. To nie Poczta Polska powinna robić wybory, tylko PKW.
Ale sytuacja jest nadzwyczajna.
Sytuacja jest nadzwyczajna, to prawda, są też stany nadzwyczajne.
Ale wprowadzanie stanu klęski żywiołowej tylko po to, żeby przeprowadzić wybory…
Nie tylko po to, po pierwsze trzeba było wprowadzić to wcześniej, bo to daje inne uprawnienia samorządowcom, po drugie obywatele mogą dochodzić swoich praw i odszkodowań, po trzecie to z automatu przenosi wybory. Dlaczego obóz rządzący tak się boi wyborów w sierpniu czy np. we wrześniu? Nie rozumiem tego, rozprzestrzenianie się choroby zakaźnej jest podstawą do stanu nadzwyczajnego.
To jest broń obosieczna, bo ta władza, która jest często oskarżana przez opozycję o autorytaryzm może ten stan nadzwyczajny przedłużać właściwie w nieskończoność.
Nie, nie może. Musi być zgoda parlamentu. Opozycja mówi wprost: ograniczyliście wolności gospodarcze, wprowadziliście zakaz przemieszczania się, doprowadziliście do sytuacji, w której prawie wszystkie instrumenty ze stanu kryzysowego są już używane, ale nie chcecie wprowadzić stanu wyjątkowego, bo boicie się, że Andrzej Duda straci poparcie i spadną mu sondaże…
Na takiej samej podstawie wy liczycie, że wygracie te wybory. Część państw nie zdecydowała się na wprowadzenie stanu wyjątkowego.
Nie negowałbym mandatu Andrzeja Dudy, nawet gdyby sprawował go dłużej, choć chcę z nim wygrać.
Pan jako prezes PSL mówi, że nie będzie negować przedłużenia kadencji Andrzeja Dudy, ale część opozycji już mówi, że po sierpniu nie mamy prezydenta, kto to jest Andrzej Duda?
Jeżeli wchodzi stan klęski żywiołowej to zamraża on określone procesy. Na czas klęski żywiołowej wszystkie zmiany personalne są zatrzymane na czas stanu klęski.
A jeżeli nie dojdzie do wyborów to nie będzie kryzysu konstytucyjnego? Przed tym przestrzegał Andrzej Duda. Nie można dopuścić do sytuacji opróżnienia urzędu prezydenta.
Mamy opisane, kto zastępuje, kto pełni obowiązki prezydenta – to marszałek Sejmu, później marszałek Senatu, więc Konstytucja opisała stany nadzwyczajne. Przesunięcie przez nie wyborów – po coś to się stało.
Może naturalne byłoby zrobienie tych wyborów zgodnie z konstytucyjnymi terminami?
W rzetelny sposób tego nie da się zrobić. Co ma powiedzieć obywatel mieszkający za granicą.
Część z nich i tak głosowała korespondencyjnie…
Do ubiegłego piątku powinni się zgłosić niepełnosprawni i głosujący korespondencyjnie. Ile takich osób się zgłosiło?
Panie prezesie, a może dobrym sposobem była propozycja Jarosława Gowina, żeby dogadać się ponad politycznie i o dwa lata przesunąć kadencje prezydenta. Jedna siedmioletnia kadencja – podobno pan pierwotnie opowiadał się za tym, potem pan się wycofał.
Podobno to wiele rzeczy było.
Polityka opiera się na słowie „podobno”.
Podobno rządzący chcieli wprowadzić stan klęski żywiołowej i przesunąć termin wyborów, jak widać tak się nie stało. Jeśli chodzi o propozycje zmian Konstytucji, to my mówimy „tak”. Jeżeli chodziłoby o rok – to można o tym rozmawiać.
O dwóch latach epidemii mówią specjaliści światowi.
Niektórzy mówią, że jesienią może już nie być epidemii.
Jesienią będzie grypa i COVID-19. To będzie kumulacja, panie prezesie.
To pan ma wiele danych, których nawet minister Szumowski nie ma, bo on ciągle przesuwa moment szczytu zachorowań. To ulotna wiedza. Grypa przychodzi co roku, różnego rodzaju „SAR-sy” przychodzą prawie każdego roku. Mam nadzieję, że wymyślimy szczepionkę, to może nie trwać dwa lata, może to potrwać pół roku, bo są tak zaangażowani naukowcy na całym świecie. Już w ubiegłym tygodniu w Oxfordzie zaczęły się badania na temat szczepionki.
Wybory na jesień byłyby za wcześnie jeśli chodzi o szczepionkę, to jest też jedna z waszych koncepcji – wybory w sierpniu lub we wrześniu.
Jesienią, nawet jeśli byłyby wybory korespondencyjne, to można je dużo lepiej przygotować, a nie tak na łapu-capu.
Wielkopolski senator Jan Filip Libicki mówi, że może się zmienić koalicyjna większość w parlamencie, pan sam mówił dziś o tej opcji zdrowego rozsądku, która może odrzucić ustawę. Jest coś na rzeczy?
W sprawie głosownia jest coś na rzeczy, ale nie w sprawach innych. Już kilku posłów Porozumienia głosowało przeciwko albo wstrzymało się od głosu, wierzę, że teraz ta grupa będzie większa, zwłaszcza po spotkaniu Gowina z Kukizem, który mówił, że termin jesienny jest lepszy.
Co, jeśli wtedy będzie szczyt zachorowań?
Życie składa się decyzji, które podejmujemy na podstawie analizy sytuacji, w której jesteśmy. Dzisiaj jest sytuacja taka, że wybory korespondencyjne nie będą rzetelne i powszechne, nie dają gwarancji uczciwości.
Jan Filip Libicki mówi, że jego zdaniem jest otwarta droga do zmiany na stanowisku marszałka Sejmu.
To bardzo ważne stanowisko, ale ważniejsze jest życie i zdrowie, bezpieczeństwo obywateli.
Co by pan powiedział teraz wyborcom, gdyby mógł się pan pojawić w Wielkopolsce, na temat spraw dotyczących koronawirusa?
Jak najszybsze odmrożenie gospodarki, zabezpieczenie szpitali, uruchamianie diagnostyki, planowych operacji, rehabilitacji. Sprawa opieki nad dziećmi – uruchomienie instytucji opieki, bo nie wróci gospodarka dopóki rodzice nie będą mieć pewności, że bezpiecznie mogą zostawić dzieci. Uruchomienie wszystkich działów gospodarki, które są możliwe, już teraz, przy izolowaniu osób z grupy ryzyka i podejrzewanych o możliwość zachorowania.
Dzisiaj powiedziałby to każdy kandydat.
To niech zrobią to rządzący, chętnie pomogę, tylko tego nie robią.